Wyprawa do Windugi, Chodź nad Wisłę odcinek 12.

 

Fundacja Ja Wisła zaprasza w niedzielę 29 marca na wycieczkę w piękną okolicę ujścia rzeki Radomki do Wisły. Krajobrazy wyspiarskie. Plaża morska. Małe jeziorka. Pomnikowe drzewa. Powitanie dzikich gęsi. Tajemnicze historie.

Jedziemy autokarem. Zbiórka o godzinie 9 na pl. Bankowym, na parkingu przy pomniku Słowackiego. Koszt 50 zł. Dopłacając 15 zł można będzie zjeść pyszną zupę z kociołka. Powrót około godziny 19.

Trasa nie jest trudna, liczy ok. 12 kilometrów i spacerem, z przerwami na fotografowanie i wylegiwanie się w uroczyskach, prowadzi ze wsi Kłoda, bezdrożami opuszczonej Windugi, przez Ostrów, Latków, Przewóz Tarnowski na Kępę Skórecką. Rejon przepraw 42 Armii Gwardii i 1 Armii WP na przyczółek Warecko-Magnuszewski.

Zapisy e-mailem: fundacja@jawisla.pl, (jak ktoś nie może mailem, proszę sms-em: 503 099 975)

wraz z potwierdzeniem przelewu i numerem telefonu (to ważne!)

 

ING Bank Śląski: 38 1050 1054 1000 0022 9316 9757

Fundacja Ja Wisła, ul. Żywnego 21 a, m.71, 02-701 Warszawa,

rezerwacja wycieczki Winduga, 29 marca

50 zł (lub 65 zł z kociołkiem)

 

We wsi Latków rośnie 120 letnia pomnikowa topola. Obok mieszka 90 letni pan. Opowiadał mi tak: Panie, jak Ruskie szły, na koniec lipca 1944 roku, to mostów nastawiali z pińć. A Niemcy mieli w Warce armaty wielkie na kolei. I temi armatami bili w te mosty. I trafiali panie! A ta topola, to ostatnia. Jak budowali wał to wywalili wszystkie, tą jedną udało się zachować. Panie jestem rocznik 1925. Lata już panie. Po chleb wyszedłem, bo z chlebem ma jechać, sklep znaczy się.

Nazwy Kłoda i Winduga pochodzą z czasów pierwszych Jagiellonów. Oznaczają rejon bindug, gdzie kłody drzew z Puszczy Kozienickiej rzeką Radomką do Wisły spławiano i w tratwy formowano. Przez wieki drewno używane było jako podstawowy budulec i materiał opałowy. Najlepsze sosny masztówki z Kampinosu sprzedano za bezcen Admirałowi Nelsonowi. Mówi się że Polska była spichlerzem Europy w XV-XVII w. Zapomina się o tym że już wówczas mądrzy Polacy dostrzegali skutki rabunkowej gospodarki leśnej. Jan Kochanowski pisał: „gdzie spojrzę, wszędzie rąbią, a to dąb na szkuty, a to buk do huty…” Stąd puszcze w naszym kraju zostały wówczas wytrzebione doszczętnie i wyginęły tarpany i tury. W ujściu rzeki Radomki starosta Dobrogost na polecenie Władysława Jagiełły kazał Mistrzowi Jarosławowi budować łodzie mostowe, tzw. łyżwy, z których pod koniec czerwca 1410 roku zestawiono most pod Czerwińskiem dla rycerstwa koronnego zmierzającego na Grunwald. Część wsi Winduga została po II Wojnie Światowej wysiedlona i rejon ten jest do dziś nieobwałowany, co stanowi o jego wielkiej unikatowości przyrodniczej, ponieważ podlega naturalnym wylewom rzeki. Przy Ostrowiu są najpiękniejsze cypelki nad Wisłą ever. Czupryny siana porwanego przez wodę w czasie wezbrania wiszą na gałęziach wierzb, dając złudzenie lasu namorzynowego. Latem pasają tam stada koni na łążku. Pomiędzy Ostrowem a Latkowem jest mała łacha. Starszy pan z Latkowa, co łódź swoją tam trzyma zaklinał się że widział w bezwietrzną pogodę dziwny jakoby wodny bałwan, i szum wielki słyszał i zląkł się strasznie ale nic złego go nie spotkało. Widział to dziwo dwa razy i przysięga że nie wie co to było, a lat tu już mieszka osiemdziesiąt.

 

O drzewie i tratwach, tak pisał Wiktor Kozłowski w Słowniku leśnym, bartnym, bursztyniarskim i orylskim w 1846 r.:

Towarne, albo wyborowe drzewo, pod tem nazwaniem rozumiemy szczególne gatunki drzewa budowlowego i narzędziowego, na handel zagraniczny zdatnego i które zwykle spławia się. Drzewo takowe powinno się odznaczać grubością, długością i pięknym lub szczególnym wzrostem, które obok tych własności jest zdrowe, i dla tego w mniejszej ilości znajduje się, aniżeli drzewo wszelkich innych gatunków. Tu należy prawie wyłącznie drzewo do budowy okrętów i statków wodnych, do młynów i machin, tudzież drzewo do rżnięcia i niektóre łupane gatunki. Do tego liczą się: maszty, bele, belki, browarka wyborowa, brusy, drągi jarzmowe i linowe, essy, holendry, kłody, kręzły, krokwie, krzywki, klepka, łaty rznięte, piłowce, stępki, rury do pomp, tarcice, tramy, wały, wręgi, i t.p. tudzież:

Bawulec, czyli belka gdańska, sztuka drzewa sosnowego, tylko okorowana, 8-9 sążni długa, 14-15 cali gruba w odrębie.

Brus angielski, belka do ostrego kantu oprawna, sosnowa albo dębowa, 12 cali litewskich gruba i 5 sążni lit. długa.

Łysak, oflisak, sztuka drzewa sosnowego, tylko z dwóch boków naprzeciwległych, z grubego wióra obrobiona.

Skrobanka, sztuka sosnowa zdatna na belki, 6-10 sążni długa, tylko okorowana.

Tratfa, (trafta, płatwa, płatew, płyt) składa się z 8 gąsek. Gąska z 4 tafel; spód złożony z kloców, z których poboczne zowią poganiaczami, rudle zaś drygawkami. Na taflach wożą towary leśne. Tratwa, płyt parowy. Składa się z dwóch pasów obok siebie złączonych, zatem długość tratwy równa jest długości pasu, a szerokość dwa razy większa. Zebrać i złaczyć dwa pasy razem, zowią tratwę ożenić. Do zbicia dwóch plenic razem obok siebie, które przybierają nazwisko glenia, potrzeba szorca, to jest, sztuki 10 cali grubej, a długiej jak szerokość dwóch plenic wynosi. Szorców jest w każdej tratwie po dwie, jeden leży w głowie, w młodszych końcach za ramionami, a druga w calu w starszych końcach przed ramionami; czyli jedna leży na początku, a druga na końcu tratwy. Aby szorce do ramienia przybliżyć, używają zawrotnika, to jest drążka podobnego do świecy, którym za pomocą chluby, szorce do ramienia przyciągają, a który ostatecznie leży w grotunie; iglicami, to jest małemi klinami z dwóch stron zabity. Oprócz szorców, każda para plenic, to jest gleń, tak w młodszym jako i w starszym końcu, jest złączona wiciami zwanymi pęta. Chcąc tratwę rozebrać na pasy, to jest pozdejmować szorce, zowią rozszorcować albo rozpętać.

Młodsze szorce brzegowych sztuk w tratwie zowią rogale, przy których są pod ogólnem nazwaniem oganiacze, składające się z igielników, zastrzałów i zagratowników.

Igielniki sztuki dłuższe od browarek przymocowane w młodszych końcach za pomocą szrykówek po obu bokach do glenia głowy do zabitek; a na przedgłówku w starszych końcach spięte są na długim w środku spojonym odbieżku, aby igielniki w pływaniu wygodnie do tratwy przybliżać i oddalać się mogły.

Opław, sztuka nie leżąca pod ramieniem, tylko za pomocą szrykówki lub chluby, przybrana, to jest, przymocowana do zagłówka przy zabitce. Kiedy się opław za pomocą samej chluby i kulki do innej sztuki przybija, wtedy zatracają, to jest obwijają sierotą około kulki i okręcają ją na chlubę aby się nie odkręcała. Opław nie powinien zachodzić, to jest wystawać na wodę, i tak mówi się: sztuka zachodzi na wodę; zachodzenie takie nigdy miejsca mieć nie powinno, gdyż sztuki wystające obrywane bywają. Opławy dają też przy buchcie, po obu stronach gleni. Kawałek drzewa na ćwierć łokcia długi, 3 cale gruby, w środku wcięty, służący do przytrzymania chluby w obyglu przy opławach, zowie się kawką i tak mówi się: nabij kawkę, to znaczy, przeciągnij przez obygiel w opław wbity szrykówkę, w której oku za obyglem zasadzona jest kawka, nie dozwalająca wymknąć się szrykówce, albo w miejsce kawki nabija się w opław kulka, to jest kołek mający głowę taką, iż założona na niego chluba zemknąć się nie może.

Zastrzał, sztuka wolno płynąca na szrykówkach przy głowie, młodszym końcem jest przymocowana do ramienia, a starszym do igielnika. Zastrzały dają przy gleniu calowym, a te sa przymocowane do zabitek.

Zagratownik, dłuższa sztuka od tych które są w calu; okrywa on wodę w lejcach, czyli wodę między szrykami pod biegowemi ryglami płynacą: przymocowany jest w młodszym końcu, za pomocą szrykówki do przedcala, w starszym końcu za pomocą odbieżnika do cala. Igielniki, zastrzały i zagrantowniki, ochraniają tratwę od rozbicia, ponieważ pływając po wodzie wolno, wstrzymują wszelkie uderzenia boczne, i służą do zatrzymania wody, aby z boków w lejce nie wpadała.

Próżne miejsce z boku przy zabitce zowie się komorą, a sztuki poprzedzające buchty lub glenia zasłaniają to miejsce, w które wprowadzają się opławy. Do zabitki nie powinno się nigdy więcej sztuk przybierać jak tylko tyle, aby sztuki poprzedzające glenia dobrze je okrywały, jeżeli bowiem która sztuka na wodę wystawać będzie, wtenczas łatwo w płynięciu obciętą bywa.

Do zatrzymania tratwy przy lądzie używają sztaka lub uzdy, które zawsze przyczepione są jednym końcem do cala, za pomocą szpila, to jest kołka okrągłego na dwa łokcie długiego, grubości ręki, w jednym końcu zaostrzonego. Skoro oryle upatrzą miejsce dogodne do łapania tratwy zakładają w oko sztaka artful, to jest kół brzozowy, 4 cale gruby, 5-6 łokci długi, koniec tegoż zaostrzony zowie się żądło, a drugi tępy hamulec; wchodzą z nim na brzeg rzeki i zabiegają od wody, to jest zatrzymują się z pasem lub tratwą w tem miejscu, w którem już od dawna na brzegu rzeki w ziemi jest przygotowany otwór do wetknięcia artfula, i o 10 łokci dalej od brzegu zapuszczają go zwolna w ziemię, a potem duszą, to jest przyciskają, płynąca zaś tratwa pociąga za sobą artful, który opierając się o ziemię, orze w niej, to jest porze, przez co tratwa pęd swój w biegu traci i wolnieje. Gdy już artfulem doorzą do samej wody wyciągają tenże i postępując dalej, zasadzają go na nowo z dala od brzegu wody w ziemię, orząc ukośnie do brzegu rzeki za tratwą. Jeżeli przypadkowo za głęboko w ziemię zasadzono artful a sztak zaczyna trzeszczyć, wtenczas oryle trzymając artful strzelają, to jest puszczają go z rąk, , i ten wyskakując z wielkim pędem z ziemi, wpada na tratwę. Zaorywanie na brzegu rzeki tak długo powtarzają, dopoki tratwa zupełnie mocy swojej nie straci i nie stanie. W końcu głęboko w ziemi zaoranym artfulem rejdują, to jest w lewą i w prawą stronę ruszają, aby ten tem lepiej w ziemię zapuścić, i przybijają w hamulcu sękalcami, to jest samorodnymi drewnianymi hakami 2 ½ łokcia długiemi, które zginając go ku ziemi, niedozwalaną wymknąć się drugiemu końcowi z ziemi, i wtenczas tratwa jest upalowana, to jest przytrzymana przy brzegu rzeki.

Kiedy oryle chcą złapać tratwę, to jest przywieść ją do lądu i upalować, a przy brzegu rzeki znajdą wyorane miejsca i dawny otwór po wyjętym artfulu, wtedy w tem miejscu zatrzymują się, zapuszczają artful w otwór, przy tej czynności wołają do wdowy. „

 

Przemek Pasek/Ja Wisła/503 099 975/www.jawisla.pl