Fundacja Ja Wisła zaprasza w niedzielę 19 kwietna na edukacyjny spacer wzdłuż Wisły w Warszawie.

 

Spotykamy się o godzinie 11 na tarasie Zamku Ujazdowskiego, na skarpie, z widokiem na Kanał Piaseczyński, wyznaczający dawną Oś Stanisławowską, niedawno podkreśloną budową nowoczesnego Stadionu Legii.

Trasa liczy ok. 10 km i prowadzi: Wzdłuż Kanału Piaseczyńskiego do Portu Czerniakowskiego i dalej wzdłuż Wisły do ZOO. Zobaczymy jak wygląda i jak służy Warszawiakom wyremontowany wielkim staraniem Urzędu Miasta najstarszy port Warszawy. Będzie unikatowa możliwość obejrzenia pochylni do wodowania statków Warszawskiej Stoczni Rzecznej, na której wciąż stoi barka Herbatnik. Obejrzymy nowe piękne i funkcjonalne nabrzeża portowe. Pod Mostem Łazienkowskim dokonamy lustracji stanu przeprawy po pożarze i analizując tajemnicze okoliczności zaprószenia ognia niedawnego, wspomnimy pożar pierwszy z 1975 r. Pomachamy do jednej z kilkudziesięciu kamer, którymi obserwować nas będzie Bosmanat Portu Czerniakowskiego, gdzie dowiemy się za ile można tu trzymać łódkę. Przy okazji poznamy historię wędrującego Pomnika Syreny, którego kopia stoi dziś na Rynku Starego Miasta, a oryginał stał do 45 r. w porcie przed budynkiem Klubu Syrena. Będzie sobie można zrobić zdjęcie z ogromną kotwicą od francuskiego krążownika z I wojny światowej: d’Entrecasteaux, ex. Władysław IV, ex. Bałtyk, leżącą pod masztem flagowym Klubu PTTK Rejsy. Dowiemy się czemu służy brama przeciwpowodziowa i czym się różni od śluzy, którą ją namiętnie wielu zowie. Wspominając krwawe desanty żołnierzy gen. Berlinga, spojrzymy na rozsypujący się Pomnik Saperów. Zajrzymy do kanału którym, z płonącego Czerniakowa ewakuowały się na Mokotów, resztki oddziałów płk Radosława. Odnajdziemy miejsce w którym przy brzegu leżał wrak statku Bajka. Gdzie zginął Andrzej Romocki –Morro i gdzie obrońcy ostatniego domu z ul. Wilanowskiej daremnie czekali na sowieckie pontony. Dziś tam nowe piękne bulwary i urocze knajpki, ściągają młodzież na harce w gorące noce nad Wisłą. Tuż obok, gdzie Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie, na działce od Magistratu przekazanej, w uznaniu patriotycznej postawy członków WTW w roku 1920, miało siedzibę swą i basen ćwiczebny, wielki hotel błyskawicznie wyrasta nad Wisły brzegiem samym. Chwilę tylko o kościele na Solcu zakonu Trynitarzy i o legendzie krzyża, co Wisła przypłynął. I o rzeźni miejskiej słówko. Stąd już blisko do Mostu Księcia Józefa Poniatowskiego, ex. Jego Cesarskiej Mości Mikołaja II, który w czerwcu skończy 102 lata, zbudowany w 1913 r. dwukrotnie wysadzany w powietrze, raz się spalił, trzykrotnie odbudowywany, dwakroć remontowany, a prawie za każdym razem przez tą samą firmę ;-), więc o łapówkach trochę będzie, o herbach dawnych ziem Kraju Prywislańskiego i o tym z jaką prędkością samochody kiedyś po moście jeździły, gdy miał drewnem brukowaną nawierzchnię. Słów kilka o najgorszym z wrześniowych desantów. Odkryjemy tajemnicze schody, dziś do nikąd, kiedyś do eleganckiego Oficerskiego Yacht Klubu. Zobaczymy gdzie rdzę szlifują na Średnicowym desperaci, i który jego filar najbardziej jest przez Wisłę podmyty. Zdjęcie będzie można zrobić najstarszej jednostce na Wiśle w Warszawie, dziś restauracji, dawniej Dworcowi Wodnemu Żeglugi Warszawskiej, wcześniej jeszcze tankowcowi wiślanemu do przewozu nafty oświetleniowej. W szeroko zamknięte oczy Krysi Krahelskiej spojrzymy, nucąc „hej chłopcy, bagnet na broń”, której popiersie w Syreny pomniku wykuła Ludwika Nitschowa. Obiekt stojący na Kościuszkowskim Wybrzeżu nie jest jednak syreny pomnikiem, lecz jedynie makietą monumentu, który ze szkła zielonego odlany, stanąć miał na środku rzeki, na marmurowym cokole, tryskać wodą i świecić w nocy, a której to obietnicy w wyniku wizyty Niemców w 39 roku, niestety nie mógł dotrzymać Stefan Starzyński. I o której zapomnieli wszyscy następni prezydenci miasta stołecznego. Mostem Świętokrzyskim przeprawimy się na Saską Kepę, więc o Olendrach będzie, co Kępę Solecką dawną, która nikomu pracy, pożytku ni chleba nie dawała zamieszkali. O Wilczej Wyspie i todreśnikach, śmiało na drewnianych łódkach bimber przemycających. I o portówkach i o samolocie, który wpadł do niedokończonego doku Portu Praskiego. O śnie Ministra Kwiatkowskiego w sprawie budowy portów niezrealizowanym. W Porcie Handlowym na Pradze ostatni raz chyba spojrzymy na cudem jeszcze istniejący kadłub Dworca Wodnego, który wkrótce zostanie pocięty na złom. Pokażę też w którym miejscu w porcie wkrótce powstanie najpiękniejsza na świecie willa pana S-Ż. Łapiąc berlingowca za rękaw, odnajdziemy Komorę Wodną i tablicę żelazną o najwyższych stanach wodozbioru Wisły w XIX w. próżno świadectwo dającą ku przyszłym pokoleń przestrodze. Stacja Most, wąskotorowej kolejki z Karczewa do Jabłonny, którą mój dziadek jeździł, jako szkoły naczelnik w Jabłonnie do ciotki w Warszawie i jej towarowa bocznica do załadunku frachtu z barek rzecznych. O tym tez będzie jak robotnicy z Pragi ręcznie kesony stalowe pod fundamenty Mostu Kierbedzia kopali i jak od tego umarli, dawniej Aleksandrowskim zwanego, a dziś Śląsko-Dąbrowskim. Staniemy w miejscu, gdzie 1 lutego 44 r. rozegrał się tragiczny finał zamachu na Kutscherę, by cienie idei dwóch młodych chłopców spod Parasola przywołać. Na Zamek spojrzymy jak patrzył mistrz Canaletto. Króla tylko brakować nam będzie, gdy na ogniu upieczemy kiełbaski.

 

Zakończenie wycieczki około godziny 15 przy ZOO.

Bilety: 10 zł ulgowy, 20 zł normalny. Zapisy na miejscu, informacja: 503 099 975

Należy zabrać jedzonko do upieczenia na ognisku, picie w termosie i kawałek karimaty do siedzenia.

 

Przemek Pasek / Ja Wisła

 

PS: Pochylnia stoczniowa w Porcie Czerniakowskim została zbudowana w 1904 roku dla wielkiego warszawskiego armatora Maurycego Fajansa. W 1911 roku zwodowano z niej największy wiślany parostatek: Pan Tadeusz, o długości 68 metrów, który w rejs na Bielany zabierał na pokład 300 pasażerów. Stocznia Rzeczna na Czerniakowie działała do końca lat 60 XX w. W ramach budowy trasy Łazienkowskiej, została zlikwidowana. Zburzono ceglaną halę montażu kadłubów, wielkości Hali Mirowskiej, a pochylnię zasypano gruzem. Jednak nie do końca. Robotnicy nie zdążyli na 22 lipca 1974 r, gdy tow. Edward Gierek przecinał wstęgi na Trasie i Wisłostradzie, zasypać całej pochylni. Została mała dolinka. Przez trzydzieści lat zarosła drzewami, służby miejskie wyrzucały tu stare zgrabione z trawników liście i śmieci. Pijacy konsumowali alpagi, narkomani wyrzucali strzykawki. Zapomniana dolinka stała się kloaką miejską i śmietnikiem. W kwietniu 2006 roku korzystając z wysokiego poziomu wody na pochylnię wpływa barka Herbatnik. Wcześniejsze dwuletnie kulturalne działania w offie, na wydobytej z dna Wisły barce, już pod szyldem Fundacji Ja Wisła ściągają do Portu Czerniakowskiego Warszawiaków, rozpoczynając proces zwracania miasta ku rzece. Barka Herbatnik staje się wkrótce kultową sceną i jednym z najciekawszych miejsc kulturalnych w stolicy. Na Fundacje Ja Wisła spływa deszcz nagród, dotacji i pochwał. Wdecha i Stołek od Gazety Wyborczej. Barka Herbatnik wygrywa z Centrum Nauki Kopernik i Muzeum Powstania Warszawskiego wyścig o laur nagrody na najlepsze Stołeczne-Społeczne miejsce w Warszawie! Sukces Fundacji Ja Wisła staje się jednak solą w oku urzędnika, którego zadaniem jest przygotowanie działki w Porcie Czerniakowskim do sprzedaży pod biurowiec… Dziś właśnie dostałem kolejny list z Urzędu Miasta, Herbatnik ma zniknąć z pochylni do końca maja… Jednocześnie informuję że mój projekt odkopania Pochylni Stoczni Czerniakowskiej wygrał preselekcję budżetu partycypacyjnego w Śródmieściu i jeżeli jakiś urzędnik go nie zablokuje, będzie można w czerwcu głosować za odkopaniem Pochylni Stoczni !

 

http://kronikarp.pl/szukaj,18358,strona-1