Fundacja Ja Wisła uprzejmie donosi że w poniedziałek 5. 10. 2009 roku o godzinie 12 w południe, policja rzeczna oddała nam Krypę Basonia-Wałowice!!!
Prokuratura Praga Północ po zapoznaniu się z opinią Kapitana Żeglugi Wielkiej, Biegłego Sądu Okręgowego w Gdańsku, Pana Bohdara Prądzyńskiego,  umorzyła postępowanie w tej sprawie.


Na 29 stronicach opracowania biegłego czytamy min.:
- Całkowita nośność łodzi-krypy Basonia Wałowice wynosi 16,1 ton.
-Opiniowana łódź jest wg obowiązującej definicji niezatapialna.
-Przy 15 krotnie większej nośności łodzi niż przewidywany ciężar ładunku, spekulacje na temat możliwości jej przewrócenia są nierealne.
-Parametry techniczne tej jednostki pozwalają w dobrych warunkach pogodowych bezpiecznie żeglować 14 osobom po Wiśle.
-Operowanie pojęciami typu: narażenie na utratę życia, lub: warunki ekstremalne można traktować jako demagogię jeśli nie podparte są rzeczywistymi przypadkami.
-Wyliczenia które przedstawiłem w rozdziale 4 opinii wykluczają zagrożenie zatonięcia BASONII nawet uszkodzonej lub rozbitej.
-Wypadek zatonięcia pasażera/pasażerów w wyniku wypadnięcia za burtę także nie wchodzi w grę, ponieważ wszyscy, co stwierdzono podczas zatrzymania jednostki  przez policję, mieli na sobie kamizelki ratunkowe. Moje oględziny tych kamizelek pozwoliły na stwierdzenie, iż są one w pełni sprawne i dopuszczone do użytku.
-Rekapitulując ten podrozdział reprezentuję opinię iż zagrożenie wypadkowe pływania BASONIĄ WAŁOWICE po Wiśle istniało, jednakże w tak minimalnym stopniu, iż dla oceny praktycznej można je pominąć.
-Podkreślić należy, iż w przypadku wymaganego wyposażenia jednostka posiadała podstawowe, niezbędne dla zagwarantowania bezpieczeństwa życia, środki ratunkowe.

Nie sposób czegokolwiek dodać. Ekspertyza  potwierdziła to co od wieków wiedzieli ludzie z Basonii.

Tymczasem chciałbym zwrócić uwagę na najważniejszy chyba, a niedostrzegany przez media (zainteresowane głównie konfliktem z policją rzeczną) aspekt  sprawy.
Przez cztery lata jeździłem łodzią po Wiśle z ludźmi, posiadając patent STERNIKA MOTOROWODNEGO i przekonanie że jest on wystarczający do prowadzenia nieodpłatnych działań edukacyjnych na wodzie. Policję rzeczną spotykałem co dzień na Wiśle i nikt z nich nigdy nie pytał mnie czy posiadam patent STERMOTORZYSTY. Tymczasem jak się okazuje przez cztery lata swoim niefrasobliwym zachowaniem naruszałem:
- przepisy Ustawy z dnia 21 grudnia 2000 o żegludze śródlądowej w całości, a szczególnie art. 29.1 i art. 35.1
-rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 23 styczna 2003 w sprawie kwalifikacji zawodowej i składu załóg statków żeglugi śródlądowej
- rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 14 marca 2003 w sprawie wymagań technicznych i wyposażenia statków żeglugi śródlądowej

W Polsce setki, jeśli nie tysiące osób, posiadających patent  sterników motorowodnych, pracują  jako skiperzy czarterowych jachtów komercyjnych naruszając powyższe prawa. I nikt ich za to nie ściga. Oto co w tej kluczowej dla historii zatrzymania krypy sprawie pisze biegły:

Reprezentuje pogląd, iż przepisy wynikają z doświadczenia w żeglowaniu, ich niestosowanie powoduje anarchizację rekreacji na wodzie. Rzecz jednak w tym , że tolerowanie tej anarchizacji sportów i rekreacji wodnej jest cechą administracji państwowej odpowiedzialnej za przestrzeganie prawa także w wodniactwie. Nieuporządkowanie, od wielu lat trwającego procederu odpłatnego prowadzenia czarterowanych jachtów przez sterników (kapitanów) posiadających uprawnienia sportowe, daje zły przykład zarówno wodniakom jak i osobom sprawującym nadzór nad ich bezpieczeństwem.
Te przepisy od wielu lat, przy akceptującej wiedzy nadzoru nad wodniakami nie są stosowane.
Przyczyną takiej dezorientacji wodniaków i nadzoru żeglugowego tkwi w fakcie że Ministerstwo Sportu od lat zapowiadało rozszerzenie uprawnień osób posiadających patenty sportowe.
W bieżącym sezonie nawigacyjnym na terenie WJM nie wymagano w ogóle posiadania uprawnień żeglarskich. Wiązało się to z zapowiadanym uchyleniem wymaganych uprawnień.
Wyrażam pogląd, że brak nowelizacji przepisów nie może usprawiedliwiać niestosowanie przepisów jeszcze obowiązujących. Jednak jestem również zdania że nie można stawiać penalizującego zarzutu wodniakom, którzy zdezorientowani bałaganem panującym z winy instytucji powołanych do nadzoru, popełniają w tym zakresie wykroczenia.

Pozostaję z nadzieją że sprawa Krypy Basonia przyczyni się do zreformowania prawa żeglugowego.
W imieniu Fundacji Ja Wisła bardzo dziękuję wszystkim, którzy w trudnym czasie wspierali nas.
Nie sposób odpisać na setki  maili i sms-ów. Trzymajmy się razem, jak mówi Loniek Greber z Basonii.
Czołem
Przemek Pasek / Ja Wisła