Fundacja Ja Wisła zaprasza w niedzielę, 5 listopada na spacer mokotowskim brzegiem Wisły, gdzie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zamierza tej zimy wyciąć pięć tysięcy drzew (a drugie pięć tysięcy wzdłuż Saskiej Kępy). Zbiórka o godz. 11, na pętli autobusu 167 Siekierki-Sanktuarium. Trasa wycieczki liczy 5 km: od Mostu Siekierkowskiego, do Stacji Pomp Rzecznych na Czerniakowie. Swobodnie można przyjść z dziećmi. Być może, ostatnia to okazja, zobaczyć drzewa nad rzeką. Żeremi bobrowych kilka, wydrzych pazurków odciski na piasku i czaple siwe w Wiśle, jak w banku. Będzie też można podziwiać gruzu wysypisko gigantyczne, -dzieło RZGW haniebne. Nie ulega wątpliwości, że w obrębie miasta, gdzie Wisła jest całkowicie uregulowana, a odległość pomiędzy wałami przeciwpowodziowymi o połowę za mała, należy świadomie kształtować zieleń, uwzględniając zagrożenie powodziowe. Ale to, co zamierza zrobić RZGW, -czyli zrąb całkowity, to wylanie dziecka z kąpielą. Pas nadwiślańskich łęgów pomiędzy wałami przeciwpowodziowymi, jest nie tylko korytem wielkiej wody. Jest również korytarzem ekologicznym o nadzwyczajnej wartości i randze - objętym ochroną w ramach europejskiej sieci Natura 2000. Jest terenem rekreacji i wypoczynku, o ogromnym potencjale, dziś jeszcze niestety, w znikomym stopniu przez miasto zagospodarowanym. Możliwość ta zostanie przekreślona na lata, jeśli RZGW zrealizuje swój zamiar, litery prawa wodnego z minionej epoki rodem, trzymając się z uporem. Prawo to, dające nieograniczoną władzę nad rzekami instytucji, która za nic ma przyrodę, w jawnym jest konflikcie z zasadą zrównoważonego rozwoju, w konstytucji naszego pięknego kraju zapisaną. Drzewa nie obronią się same. I brzegi Wisły same się z wysypisk gruzu i śmieci nie posprzątają. Mówmy głośno o tym, czego chcemy nad Wisłą, za nim nie będzie za późno.