Fundacja Ja Wisła zawiadamia że w niedzielę 18 marca o godzinie czwartej w nocy spłonął Dworzec Wodny, ostatnia na Wiśle przystań statków parowych. Drewniana nadbudówka spaliła się doszczętnie. Pozostały kikuty osmolonych belek i pogrążony w wodzie nitowany kadłub stuletniej barki. Cała nasza trzyletnia praca poszła na marne. Nic już nie można zrobić. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w próbach ocalenia barki: załodze fundacji i wolontariuszom. Wraz z Dworcem Wodnym kończy się pewna epoka. Zmienia się oblicze Wisły w Warszawie. W Porcie Praskim wkrótce powstanie luksusowe osiedle. Być może za kilkadziesiąt lat jeden z jego mieszkańców znajdzie na allegro stare zdjęcie barki i powiesi ją sobie na ścianie. Może odkryje ze zdumieniem, że sadzawka przed jego domem była kiedyś Portem Handlowym na Pradze. Że w porcie tym cumowały statki i barki. I że ostatnią z nich był Dworzec Wodny - przystań dla statków parowych Maurycego Fajansa z przełomu XIX i XX wieku.

Chcieliśmy ocalić barkę, wyremontować i założyć w niej Muzeum Wisły. Aby wykupić barkę od Szweda zaciągnęliśmy kredyt 80 000 zł. Wierzyliśmy że znajdziemy sponsorów i przychylność władz dla naszej idei. Na nasz wniosek Konserwator wpisał Dworzec Wodny do rejestru zabytków. Rzeczoznawca skalkulował koszt remontu na prawie trzy miliony złotych. Zimno było i długo godziny w dni się zlewały, gdy pod pokładem kolejny raz łataliśmy przecieki. Ręce urywały się od wiader z betonem. Nocne dyżury pod pokładem w dni zamieniały się powoli. Ale te świty w Porcie Praskim były najpiękniejsze na świecie. Nigdy nie zapomnę zapachu wilgotnej rdzy, szumu pracujących nieustannie pomp i agregatów, czerwieni minii na nitach kadłuba. Wierzyliśmy że się nam uda i kochaliśmy ten wrak, ale nie mieliśmy pieniędzy. Nie udało się w pierwszym roku otrzymać dotacji. W następnym powódź bardzo poważnie uszkodziła barkę. W 2011 mieliśmy obiecane 200 000 zł od Ministra Kultury, cieszyliśmy się jak dzieci, jednak nie udało się nam znaleźć wykonawcy, który podjął by się rozpoczęcia remontu, mając mniej niż 10 % poziomu finansowania. Dochód ze sprzedaży cegiełek ledwo pokrył koszty inwentaryzacji i dokumentacji technicznej. Władze miasta nie zgadały się na umieszczenie barki na terenie dawnej stoczni w Porcie Czerniakowskim. Spółka Port Praski coraz bardziej naciskała na usuniecie Dworca Wodnego z portu. W listopadzie zgłosiła się do nas Fundacją Nasza Warszawa, która zadeklarowała chęć i możliwości finansowe ocalenia Dworca Wodnego. Przekazaliśmy jej barkę za przejęcie długu, który zaciągnęliśmy na jej zakup. Fundacja w minionym tygodniu złożyła wniosek do Ministra Kultury o dotację na remont barki. W najbliższych dniach Dworzec Wodny miał być przeholowany na stocznię na Żeraniu. Teraz musiało się udać. O wpół do piątej obudził mnie telefon, z komisariatu rzecznego - Dworzec Wodny płonie. Koniec.

Przemek Pasek

Ja Wisła