Sam się nie mogę doczekać. 1 czerwca wyruszamy na dziesięciodniowy rejs, 200 kilometrów w górę najpiękniejszej rzeki. Celem wyprawy jest sławna Basonia, gdzie rośnie święty dąb i wolność mieszka w ludziach. Wisła już ściele nam plaże do stóp. Wypatruje nas z baszty Czerskiego Zamku. Niecierpliwie trze się w wiślisku o nenufarową łodygę. Sycylijską pomarańczą perły osusza na źdźbłach. I spać nie daje słowikom na Krasce. Pompeje cepelią być mogą dla Floydów. My zęby rekinów wiraszkami czesać będziemy w piotrawińskim kamieniołomie. Woda w rzece taka czysta, że pić można bez obawy. O kąpielach powiem skromnie,  że mogą się wydarzyć ekscesy nago na środku Wisły z kołem ratunkowym w tle.

Po fantastycznym rejsie  majowym do Płocka, testujemy wyprawę w większym składzie. Planujemy rejs trzema łodziami. Zbieramy więc załogę trzydziestu śmiałków. Przedsięwzięcie ma charakter pionierski i liczyć się należy z dużą ilością przygód z Indianami. Raj jest dziś małą wsią. W szczerym polu ruina kościoła, jeśli nie widzieć jabrzędów, które nad Wisłą wyjątkowo obrodziły. Woda tam szemrze dziwne historie o rycerzu Piotrawinie, który z grobu powstał i suchą nogą grzbiet jej deptał, by na sądzie bożym w Raju za prawdą świadczyć.  Gdzie rzeka z kamienia uchodzi jest odnoga tak zimna, że nocą czerwcową kra skrzy się, na której ktoś palcem ukochane imię pisał.

Nie wiem czy wrócę z tej wprawy, bo chciałbym tam gdzieś założyć bazę na wyspie. Do realizacji planu brak mi tyko kilku cichych, nocnych spadochroniarzy.

Orientacyjny plan jest taki:

Ruszamy w piątek  1 czerwca o godzinie 18 z barki Herbatnik w Porcie Czerniakowskim. Po dwóch godzinach rozgrzewki lądujemy na plaży nudystów w Wilanowie około godziny 20, gdzie będziemy trenować rytualne skoki przez ognisko.

Kto woli rozpocząć w sobotę 2 czerwca, powinien przyjechać nad Wisłę do Wilanowa (lub do Wawra przy ulicy Romantycznej) na godzinę 11. Można przyjechać rowerem, bo krypa rowery przyjmuje na pokład. Tego dnia dotrzemy do Kępy Radwankowskiej przy Czersku.

3 czerwca w niedzielę o świcie warownie Książąt Mazowieckich zdobędziemy, w południe wykąpiemy się w starej Pilicy, a wieczorem na Kępie Gruszczyńskiej  raczyć się będziemy sumem z ogniska (okolice Wilgi),

4 czerwca w poniedziałek,  kotwicę rzucimy na Krasce, gdzie oddamy się w niewolę derkaczom. (okolice Kozienic)

5 czerwca we wtorek, zabłądzimy w wodnym labiryncie rzeki pięć razy szerszej niż w Warszawie i wróble w Wargocinie ćwierkać będą w namiotach, gdzie śpimy

6 czerwca w środę, pojawi się nić szansy, że Ariadna łaskawie wyprowadzi nas z wiślanego labiryntu do serca twierdzy Dęblin, ale my jak na orlęta przystało po zatankowaniu wyfruniemy do Gołębia

7 czerwca w czwartek zacumujemy w Kazimierzu Dolnym, złupimy kurniki z kogutów, weźmiemy prysznic w spichrzu. Nocleg u brzegów Syrokomli

8 czerwca w piątek zamek i skansen w Janowcu zdobędziemy świtem,  kogutowi głowę odgryzłszy przy kawie, ruszymy do Solca, gdzie na Łążku jeszcze słychać rżenie koni

9 czerwca w sobotę, pokłonimy się prochom rycerza Piotrawinia. Uzbrojeni w rekinie kły z pobliskiego kamieniołomu, w Basoni przy ognisku lubelską perłą usta zwilżymy spragnione.

10 czerwca w niedzielę, leniwie spłyniemy do Kazimierza Dolnego, po drodze zaopatrując się w wodę życia na Kępie Chałupki u pana Pawła . Zakończenie rejsu w Kazimierzu Dolnym około godziny 18. Skąd łatwo się dostać do Warszawy busikiem.

11 i 12 czerwca, łodzie wracają z Kazimierza do Warszawy, jeśli ktoś ma czas i chęć można popłynąć do Czerniakowa.

Koszt uczestnictwa wynosi 100 zł za dzień bilet normalny; 50 zł za dzień bilet ulgowy (dzieci, młodzież do 18 lat, emeryci i renciści). Jest jeszcze trochę roboty przy łódce, można odpracować i popłynąć za free.

Można wziąć udział w całym rejsie lub dołaczyć na jeden albo kilka dni. Wzdłuż trasy rejsu jeżdżą PKS ?y, pociągi i busiki - nie ma żadnego problemu by dojechać i odjechać każdego dnia. Należy się wcześniej umówić ze mną na desant. Niezbędnym wyposażeniem jest namiot, śpiwór, karimata oraz na wszelki wypadek płaszcz przeciwdeszczowy i kalosze na poranną rosę. Koniecznie krem UV max, czapka i okulary na słońce. Mogę pożyczyć jakiś mały namiot. Rzeczy warto spakować w wodoodporne worki. Należy zabrać w butli 5 l słodkiej wody, suchy prowiant, menażkę, nóż, łyżkę i blaszany kubek. No i sok malinowy do herbaty. Będziemy gotować na ognisku. Biorę kilka garnków, kawę, herbatę, cukier, mleko. Zaopatrzenie zdobywać będziemy w lokalnych GS-ach. Posiłki przygotowujemy wspólnie. Wyprawa ma charakter survivalowy. W czasie rejsu chętnych uczę czytać wodę i samodzielnie prowadzić łódź po Wiśle.

Jeżeli chcesz popłynąć lub masz pytania, zadzwoń do mnie 502 276 612.

Kasę wpłać na konto: 38 1050 1054 1000 0022 9316 9757 z dopiskiem: czerwcowy rejs Wisłą i przelew potwierdź e-mailem: fundacja@jawisla.pl.

Lojalnie informuję że dłuższy pobyt na Wiśle może spowodować pewną zmianę w świadomości. Niektórzy nazywają ją rozwojem.

Przemek Pasek/Ja Wisła/502 276 612/ fundacja@jawisla.pl/ www.jawisla.pl